Była ze mną

Diagnoza była jednoznaczna: nowotwór. Pani Jowita poprosiła wtedy o pomoc bł. s. Celestynę i została wysłuchana.

Badanie USG, a potem wynik biopsji mówił jednoznacznie - pani Jowita jest chora - ma nowotwór złośliwy. Nie było łatwo pogodzić się z tą diagnozą. "Postanowiłam pójść do kościoła - potrzebowałam rozmowy z Bogiem - najpoważniejszej w moim życiu... Zaczęłam prosić bł. s. Celestynę o pomoc. Modliłam się patrząc w jej cudowne ciepłe oczy... Czułam, że przy mnie jest..." - wyznaje i od razu dodaje, że miała wtedy nieodparte wrażenie, że guz się zmniejsza, zmienia kształty. "Już wiedziałam, że coś się dzieje... Przez cały czas była ze mną s. Celestyna, w szpitalnym łóżku, przed i po operacji. Słyszałam jej szepty, bym się nie bała, że jest przy mnie, że się obudzę i będę zdrowa. Zadziwiająco szybko doszłam do siebie. Już się nie bałam. Wynik był rewelacyjny - brak przerzutów do węzłów i innych części ciała. Guz z nowotworem został wycięty, a ja zostałam w pełni wyleczona" - czytamy w świadectwie kobiety. We wrześniu 2010 roku pani Jowita złożyła swoje podziękowanie bł. s. Celestynie za otrzymaną łaskę uzdrowienia.

W: Cuda i łaski Boże nr 11 (118), listopad 2013.